Egzamin brokerski - test z 2 lipca 2024

Paweł Sikora
22-07-2024

6 min

Egzamin brokerski - test z 2. lipca 2024

Test z 2-go lipca br. roku ma szanse zapisać się na zawsze w historii egzaminów brokerskich. Zdawalność na poziomie 2 % (3 osoby ze 146) świadczy o tym jednoznacznie. Tak słabego wyniku nie było jeszcze w historii tego egzaminu. Szukając analogii uczelnianych można na taki wynik patrzeć dwojako. Po pierwsze można podejść do tego tak jak się się to robi na polskiej uczelni. Gdyby profesor „ulał” cały rok przepuszczając jedynie trójkę prymusów w naszym pięknym kraju byłoby to uznane za wyraz należytej profesorskiej surowości i dbałości o wysoki poziom uczelni. Patrząc na coś takiego z perspektywy uczelni niemieckiej (czy innej zachodniej) oznaczało by to, że profesor nie nadaje się do dydaktyki. Zwyczajnie - nie potrafił studentów nauczyć, a w końcu za to mu płacą! Można mu też postawić zarzut, że nie dobrał testu do możliwości studentów, nie przekazał należycie wymogów jakie obowiązują na egzaminie, nie kontrolował wiedzy słuchaczy itp.. Jednym słowem - na jakiejkolwiek zachodniej uczelni po takiej historii szef katedry często zwalnia stanowisko profesorskie i idzie szukać roboty gdzie indziej. W polskiej uczelni co najwyżej będzie miał dyskretną rozmowę z dziekanem z prośbą by „trochę odpuścił”.

Odnosząc powyższe do naszego egzaminu niektórzy szybko zauważą, że przecież Komisja Egzaminacyjna za proces przygotowania osób biorących udział w egzaminie nie odpowiada? Co więcej niektórzy czytelnicy mogą śmiało twierdzić, że jedyną osobą odpowiedzialną za poziom wiedzy kandydatów na brokerów jest… Pan Paweł Sikora, czyli ja sam - we własnej osobie! Chętnie uderzył bym się pierś, ale jakoś tak nie czuję by było to szczere. Z oczywistych względów bardzo tego faktu żałuję, ale niestety nie miałem przyjemności przeszkolić tychże blisko 150 osób. Uwzględniwszy śladową wręcz ilość moich słuchaczy (3-4 osoby) mogę niczym ten Poncjusz Piłat umyć ręce i stwierdzić, iż ja również za tenże proces całościowo nie odpowiadam. Czy jednak aby na pewno za proces przygotowania słuchaczy do egzaminu nie odpowiada Komisja Egzaminacyjna przy KNF? 

Zastanówmy się jak do tej pory słuchacze przygotowywali się do egzaminu. Było tajemnicą garbatego plotkarza Poliszynela, że do tej pory Komisja Egzaminacyjna układała zestawy pytań tak, by ich 80-90% się powtórzyło z poprzednich testów. Zatem cały proces przygotowania do egzaminu polegał jedynie na tym, by „przelecieć” kilka testów z poprzednich edycji (pamietam zapytania mailowe - czy warto sięgać do starych oddzielnie zarchiwizowanych na stronach KNF pytań). Pytania najlepiej było wykuć na pamięć z właściwymi odpowiedziami, pójść i zdać. Ci, których pamięć zawiodła lub coś im się pomyliło, albo też zbyt długo pracowali w ubezpieczeniach i postanowili być mądrzejsi niż Komisja oblewali i musieli wyłożyć następne 600 zł. Co gorsza Szanowna Komisja nie potrafiła nawet przyznać się do błędów w pytaniach, których to średnio bywało około 10% w każdym teście. Wszelkie odwołania rozpatrywała negatywnie. 

Niestety, dwie ostatnie edycje są inne. Możemy śmiało stwierdzić - funkcjonujący do tej pory model oparty o powtarzalność pytań testowych nie jest więcej stosowany. Przed egzaminem 2-go lipca jeszcze nie było wiadomo czy test z kwietnia to chwilowe szaleństwo Komisji Egzaminacyjnej, jakiś wyraz złego humoru, czy nagły napad pracowitości? Nowych pytań było w nim blisko 50% stąd zdawalność 12-13%. Większość uznała jednak, że oto powstała całkiem nowa pula pytań testowych i że teraz…. będą się powtarzać już te całkiem nowe pytania. Wystarczy zatem nauczyć się na pamięć tych nowych pytań z ostatniego testu i… jakoś to będzie! Niestety nie było. 

W teście z lipca br. powtórzeń z poprzednich edycji jest może 30-40% i to nie „jeden do jednego”. Widać, że twórcy pytań pracują na zbiorach z poprzednich okresów. Jednak wszystkie pytania są zmieniane. Często to co było w odpowiedzi wędruje do treści pytania. Lista możliwych odpowiedzi jest zmieniana. Pojawiały się też dawno nie widziane nowe pytania z prawa cywilnego (co jako cywilista powitałem z dziką wręcz rozkoszą). Jak zwykle nieśmiertelne są pytania z OC zawodowych. Stosunkowo dużo jest pytań z ustawy dystrybucyjnej i to pytań natury praktycznej dotyczącej brokerów. Nieśmiertelne są ubezpieczenia cyber, D&O, OC działalności, czy transportowe i morskie. Czyli zakres jest ten sam co zawsze. Diabeł tkwi w szczegółach, to jest w treści pytań. Treść i sposób sformułowania nie należą do najłatwiejszych.

Można byłoby pewnie z niektórymi pytaniami dyskutować - tak na przykład jest z pytaniem nr 8 (zestaw I) dotyczącym redukcji sumy ubezpieczenia, która to zdaniem twórcy pytania dotyczy jedynie ubezpieczenia na pierwsze ryzyko. Redukcja sumy ubezpieczenia jest moim zdaniem spotykana najczęściej w ubezpieczeniu autocasco, które to opiera się o sumy stałe. Twórca pytania powołuje się jednak na jakąś „typowość”, co jest zawsze dyskusyjne. Nie jest to jednak pytanie, które moglibyśmy wskazać jako oczywiście błędne. Oczywistych (jak to „drzewiej bywało”) błędów w teście nie znalazłem. 

Jak zatem będzie wyglądał w przyszłości egzamin brokerski? Czy Komisja Egzaminacyjna w końcu zacznie powtarzać pytania z poprzednich edycji i pozwoli kandydatom pracować na legalu? Czy polskim obyczajem ktoś wezwie na dywanik jej szefów i poprosi by „trochę odpuścili”?  Osobiście uważam, że tak nie będzie. Czasy się zmieniły. Również w urzędach nie ma już miejsca na zbijanie bąków i udawanie, że coś się robi. Jakiś czas temu niektórzy urzędnicy twierdzili nawet, że oto są w stanie tzw. „wewnętrznej emigracji”, gdyż nie zgadzali się z poprzednią opcją polityczną i nic nie robili dopóki ta się nie zmieni. Obecnie ten argument już odpadł i trzeba się brać do roboty. 

Jak zatem zdać egzamin brokerski? Dokładnie tak jak w tym dowcipie. „Grajek gra na skrzypcach na rogu ulicy z wystawionym kapeluszem. Podchodzi do niego turysta i pyta: Proszę Pana jak dojść do Filharmonii? Ćwiczyć! Ćwiczyć! I jeszcze raz ćwiczyć!