Klauzule brokerskie w ubezpieczeniach mienia firmy

Paweł Sikora
26-07-2025

9 min

Klauzule brokerskie w ubezpieczeniach mienia firmy

Paweł Sikora 

Dziś każdy lubi być traktowany specjalnie. Nie zadowala nas to co mogą mieć wszyscy. Chcielibyśmy produktów czy usług stworzonych specjalnie dla nas, jak to się mówi: „szytych na miarę”. Również ubezpieczenie firmy powinno być dostosowane do jej indywidualnych potrzeb. Każda firma jest przecież inna, czym innym się zajmuje, ma innych pracowników, kontrahentów. Tymczasem warunki umowne tworzone przez firmy ubezpieczeniowe są dla wszystkich dokładnie takie same. W niewielkim zakresie istnieje możliwość wyboru opcji ubezpieczenia. Wybór ogranicza się w zasadzie do wysokości udziałów własnych, sposobu ustalenia sumy ubezpieczenia czy metodyki wyliczenia odszkodowania. Wykazując aktywność w poszukiwaniu lepszych warunków ubezpieczenia nie sposób nie natknąć się na tzw. klauzule szczególne. Są to dodatkowe postanowienia umowne, których zadaniem jest uzupełnienie, zmiana czy dookreślenie treści umowy ubezpieczenia. Należy od razu zaznaczyć, iż zwykle wykupienie klauzul dodatkowych kosztuje.

Wertując ogólne warunki ubezpieczenia możemy niejednokrotnie dojść do wniosku, że ubezpieczyciele tworząc je działają na zasadzie zatykania korkiem dziur, przez które według nich wypływają im pieniądze. Dotyczy to zwłaszcza tzw. wyłączeń odpowiedzialności. Jeśli tylko dany rodzaj zdarzeń uznają za zbyt ryzykowny natychmiast wyłączają je z zakresu. Weźmy choćby ryzyko powodzi. Bezpośrednio po zdarzeniach katastroficznych lat 1997, 2010, 2024 ryzyko to natychmiast stało się niemożliwe lub trudne do objęcia ubezpieczeniem. Jego warunkowe włączenie było możliwe tylko przy określonej (bezpiecznej) lokalizacji mienia i po spełnieniu innych, często rygorystycznych przesłanek. 

Włączenia do zakresu ubezpieczenia dokonuje się przy pomocy postanowień dodatkowych proponowanych przez ubezpieczyciela lub jeszcze lepiej klauzul umownych stworzonych i dostosowanych do naszych potrzeb przez brokera. Te ostatnie zwane są inaczej brokerskimi, gdyż to brokerzy jako pośrednicy ubezpieczeniowi reprezentujący swoich klientów (w odróżnieniu od agentów reprezentujących zakłady ubezpieczeń) najlepiej orientują się czego brakuje w ofercie ubezpieczycieli. 

Problem sumy ubezpieczenia.

Suma ubezpieczenia jest ustalana w oparciu o wartość ubezpieczeniową posiadanego mienia. Odwiecznym problemem jest jednak odpowiedź na pytanie: ile nasze mienie jest warte? Niestety w zakresie oszacowania jego wartości ubezpieczalnie odpowiedzialność przerzucają na nas (na ubezpieczających), co gorsza srodze nas karząc za każdy nasz błąd.

W działalności gospodarczej składniki rzeczowe majątku firmy są wyceniane do celów podatkowych, np.: do odpisów amortyzacyjnych - stanowiących koszt uzyskania przychodu. System podatkowy często niewiele ma jednak wspólnego z realiami rynkowymi oraz ubezpieczeniami. W ubezpieczeniach chodzi nam albo o odbudowanie (naprawę, odtworzenie) uszkodzonego mienia, albo o pozyskanie podobnego składnika mienia z rynku wtórnego. W przypadku budynków możliwe jest tylko to pierwsze (odbudowa) i to co więcej tylko przy pomocy nowym materiałów. Bazowanie na systemie księgowym pozwala na uproszczone pozyskanie tych wartości. Przy czym zawsze uproszczenie jest obciążone błędem. Przyjęcie sumy ubezpieczenia na poziomie tzw. wartości księgowej netto (wartość początkowa mienia po uwzględnieniu amortyzacji) jest nieporozumieniem - gdyż amortyzacja jest tworem sztucznym (tylko do celów podatkowych). Przyjęcie do ubezpieczenia wartości księgowej brutto (początkowej, bez uwzględnienia amortyzacji) wydaje się być lepszym pomysłem jednak i to nie zawsze gwarantuje oczekiwany poziom odszkodowania, a to ze względu na inflację i wzrost kosztów budowy. 

Przykład 

Zakład produkcyjny użytkował 7 lat halę magazynową pobudowaną z blachy warstwowej (amortyzacja 7%). Hala miała konstrukcję metalową przykręcaną do żelbetowych fundamentów. Do ubezpieczenia przyjęto wartość księgową brutto w wysokości ponad 2 mln złotych (która to kwota odpowiadała kosztom budowy 7 lat temu). W wyniku zwarcia instalacji elektrycznej i pożaru hala uległa częściowemu nadpaleniu. Okazało się, że wycena wartości odtworzeniowej dokonana na podstawie danych otrzymanych z firmy, która hale budowała wynosi prawie 4 mln zł (nastąpił wzrost kosztów materiałów oraz robocizny). Szkoda została wyceniona na 400 tysięcy zł. Kwota odszkodowania w wysokości około 50% rzeczywistych kosztów odtworzenia (200 tysięcy złotych) nie pozwoliła na jej odbudowę.

Jak uniknąć wypłaty proporcjonalnej

Aby uniknąć rozliczenia szkody wg zasady proporcji pomocną okaże się klauzula brokerska nazywana z angielskiego klauzulą „leewey”, co z angielskiego oznacza „odchylenie, margines błędu”. Naszym kraju nazywamy ją klauzulą ograniczenia proporcji. Tłumaczenie tego terminu już sporo wyjaśnia. Klauzula ta ogranicza stosowanie zasady proporcji, o ile błąd utrzymuje się w pewnych określonych ramach procentowych niedoszacowania. Jest to zwykle 20, ale czasem nawet i 30% sumy ubezpieczenia. Jeżeli by więc doszło do jej zaniżenia w stosunku do wartość ubezpieczonego mienia w granicach „leeway” zasada proporcji nie byłaby stosowana. W rozważanym powyżej przykładzie zaniżenie sumy wyniosło 50%. Gdyby firma zawarła umowę z klauzulą ograniczenia proporcji w granicach 50% odszkodowanie zostało by wypłacone w całości. Jednak leeway 50% nie jest spotykany na rynku (maksymalnie 30%). Na marginesie dodajmy, że często przyczyną zaniżenia sum ubezpieczenia bywa umowa kredytu bankowego - narzucająca określoną kwotę zabezpieczenia z polisy. Należy pamiętać, ze jest to kwota niezależna od rzeczywistej wartości mienia.

Brak proporcji można uzyskać również w przypadku małych szkód (tzw. mały leeway). Przy czym wielkość szkody bywa określona kwotowo lub procentowo. Oznacza to, że ubezpieczyciel małą szkodę zapłaci w całości o ile nie przekroczy określonej wartości.

Rozpowszechnionym sposobem unikania niedoubezpieczenia jest prewencyjna (inaczej: przezorna) suma ubezpieczenia. Klauzula to działa na zasadzie wykupienia dodatkowej, niejako „wiszącej w powietrzu” sumy ubezpieczenia. Suma ta nie jest przyporządkowana żadnemu składnikowi mienia dopóki nie wystąpi szkoda. Wtedy to w razie gdyby stwierdzono w toku likwidacji, że uszkodzone mienie jest niedoubezpieczone dodajemy część, albo też całość przezornej sumy ubezpieczenia do uszkodzonego składnika mienia. Likwidacja następuje tak jakby mienie ubezpieczono w kwocie stanowiącej "sumę sum".

Innym pomocnym w przypadku zaniżenia sumy ubezpieczenia zastrzeżeniem umownym jest klauzula wyrównania sum ubezpieczenia. Jej działanie jest jednak ograniczone. Aby można było z niej skorzystać konieczne jest istnienie innych składników czy grup mienia, w których występuje nadubezpieczenie (wartość mienia jest mniejsza niż suma ubezpieczenia). W takim przypadku nadubezpieczenie może posłużyć do wyrównania niedoboru sumy ubezpieczenia na zasadzie "naczyń połączonych".

Koszty zabezpieczenia i uprzątnięcia szkody

Do przekroczenia sumy ubezpieczenia może również dojść w innych przypadkach. Prawo ubezpieczeń nakazuje poszkodowanemu podejmować działania mające na celu ratowania przedmiotu ubezpieczenia, zapobieżenie szkodzie lub zmniejszeni jej rozmiarów. Chodzi o aktywność mającą na celu zmniejszenie strat jakie idą w ciężar ubezpieczyciela.  

Przykład 

Huta szkła położona obszarze zalewowym Wisły zgodnie z zapowiedzią służb zarządzania kryzysowego była zagrożona falą powodziową. Wysiłkiem pracowników huty, ochotników, jak i służb mundurowych ułożono wał zabezpieczający przed przedostaniem się wody do zakładu. Fala powodziowa jednak do huty nie doszła, choć zagrożenie było bardzo realne i całkiem bliskie. Firma ubezpieczeniowa początkowo nie uznała roszczeń z tytułu kosztów ratowania mienia, dyskutując na temat ich celowości, jednak w toku procedury odwoławczej zdecydowała się pokryć ich część. 

Jak przekonuje nas kodeks cywilny (art. 826 k.c.) ubezpieczyciel obowiązany jest zwrócić koszty wynikłe z zastosowania środków zabezpieczających przed powstaniem szkody. Jedynym warunkiem jaki stawia kodeks jest ich celowość. Nie ma znaczenia czy działania te przyniosły jakiś skutek czy też nie, również działania bezskuteczne podlegają zwrotowi kosztów, o ile były celowe. Przy czym (co warto zaznaczyć) często ubezpieczyciele bywają innego zdania. Jednak w przypadku bezskuteczności działań zapobiegawczych i dojścia do zdarzenia szkodowego mimo ich zastosowania pojawia się problem przekroczenia sum ubezpieczenia. Wynika on stąd, że ustawodawca każe wliczać koszty ratowania do sumy ubezpieczenia. Ta zaś jest ustalana na poziomie wartości mienia. W przypadku szkody całkowitej suma się wyczerpuje najpierw kosztami ratowania i w konsekwencji brak jest pełnego pokrycia na samą szkodę.  

Zapobiegająca temu klauzula kosztów ratowania przydziela dodatkowy limit (zwykle 10% sumy ubezpieczenia lub określoną kwotę), w granicach którego poszkodowany może prowadzić akcje ratowniczą bez obawy braku pokrycia ubezpieczeniowego. W treści klauzuli należy jednak unikać uzależniania jej stosowania od pojęć mało ścisłych jak np.: nieuchronność zdarzenia, uzasadnione koszty, mienie bezpośrednio zagrożone. Mogą one w sposób istotny ograniczyć działanie tego skądinąd bardzo pożytecznego postanowienia umownego. Ponadto koszty ratowania mogą okazać dużo wyższe niż ustalony limit.  

Podobny, dodatkowy limit można wywalczyć u ubezpieczyciela na prace związane z uprzątnięciem pozostałości po szkodzie: na demontaż, rozbiórkę, wywóz, utylizację. Klauzula tej treści pozwala na przygotowanie miejsca zdarzenia do prac polegających na odbudowie, czy otworzeniu składnika mienia w przedsiębiorstwie. Ubezpieczenie pokryje uzasadniony koszt powstały w tego tytułu. Warto jednak zasięgnąć opinii fachowców od tego rodzaju prac, gdyż tylko oni są w stanie przeprowadzić realna kalkulacje tego rodzaju kosztów. Wszelkie ryczałty (procentowe czy kwotowe) mogą się okazać zaniżone. 

Z powyższymi konstrukcjami umownymi koresponduje klauzula poszukiwania źródła szkód (np. wycieków). Często aby namierzyć uszkodzone miejsce konieczne jest zniszczenie substancji budowlanej, okładzin ściennych czy podłogowych, czy nawet rozebranie i przeniesienie instalacji do warsztatu w celu poddania jej testom. Koszty poszukiwań również objęte są ryczałtem na ogół kwotowym.