Świat bez ubezpieczycieli

Paweł Sikora
29-06-2022

5 min

Świat bez ubezpieczycieli?


Czy państwo jako ubezpieczyciel nie byłoby lepsze, sprawiedliwsze i uczciwsze niż komercyjni ubezpieczyciele?


Ze zdziwieniem przeczytałem ostatnio, że ubezpieczyciele obawiają się nowych technologii. Dostrzegają w nich zagrożenie dla swojego biznesu, dodajmy: rozumianego tradycyjnie. Tak właśnie wynika z raportu jaki PwC sporządziło zapytując ubezpieczycieli o nowe technologie (Ubezpieczeniowy nowy świat. Insurtech motorem innowacji), o czym doniosła Rzeczpospolita. Ankieta dotyczyła również kwestii przychodów ubezpieczycieli. Co do ich poziomu ci ostatni wypowiedzieli się, iż dostrzegają poważne zagrożenie ze strony insurtechów (twierdzi tak aż 86% respondentów z całego świata). Wniosek wypływa z tego taki, że technologia zdaje się czynić świat pewniejszym, bardziej przewidywalnym oraz bezpieczniejszym. Czy więc świat przyszłości będzie światem bez ubezpieczycieli i bez ubezpieczeń?

Każdemu według potrzeb?

Jeden z możliwych scenariuszy zakłada, że w przyszłości możliwe będzie oswojenie ryzyka jakie od zawsze towarzyszy człowiekowi. Faktem jest, że ubezpieczyciele pobudowali swoje imperia na ludzkim strachu o życie, zdrowie a zwłaszcza o posiadane mienie. Gdyby tegoż strachu nagle zabrakło, ubezpieczenia, a tym samym i ubezpieczyciele, stali by się niepotrzebni. Zmiany ludzkich zachowań w zakresie chęci posiadania, gromadzenia i przechowywania dóbr materialnych są dostrzegalne w wielu społeczeństwach. Coraz częściej na pytanie o to czy każdy musi mieć coraz więcej, i więcej… odpowiedź brzmi: niekoniecznie. Przebija się minimalizm, ważniejsze stają się relacje ludzkie, potrzeby społeczne i emocjonalne. Owszem, dość trudno lansować taką tezę w krajach znajdujących się „na dorobku”, ale tam gdzie poziom życia jest bardzo wysoki rezygnacja z gromadzenia dóbr, czy marszu po szczeblach kariery, nie jest już czymś rzadkim. 

Myślący toster

Technologia może też doprowadzić do pojawienia się alternatywnych metod zapewnienia bezpieczeństwa. Gdyby zwalczyć całkowicie zjawisko włamań i kradzieży, gdyby samochody uczynić w pełni autonomiczne, gdyby budynki budować z materiałów całkowicie niepalnych, zaś przyrodę ujarzmić na tyle by nam nie wyrządzała krzywd takich jak powodzie czy huragany, wtedy zbędne stały by się ubezpieczenia. Na przykład nie byłoby potrzeby ubezpieczania mieszkań od włamań i szkód elementarnych, pojazdów w zakresie zniszczenia i odpowiedzialności cywilnej. Nawet ubezpieczenie naszego zdrowia i życia zeszło by na plan dalszy, jako że i temu nic by już na tym świecie nie zagrażało poza nami samymi. I znowu te brzmiące jak bajka opowieści stają się coraz bardziej prawdopodobne gdy przyglądamy się postępom technologii. Wszechobecne kamery coraz częściej zatruwają życie włamywaczom. Trudno też dziś ukraść z mieszkania telewizor, który ma własne łącze internetowe i bez niczyjej pomocy przekazuje informacje o swojej lokalizacji i stanie. Podobnie będzie za chwilę z samochodami, lodówkami, laptopami i wszystkim innym co ma jakąkolwiek wartość. Będzie się bronić samo. Ne sposób nie wspomnieć choćby o postępach medycyny.

Etatyzm, czyli co?

Nie można też nie zauważyć, iż ubezpieczycielom wyrasta silny i co więcej - nierówny przeciwnik. Jest nim Państwo. Minęły już czasy gdy Państwo traciło coraz więcej obszarów aktywności powierzając je podmiotom komercyjnym. Owszem być może podnosiło to efektywność gospodarowania, ale też pojawiało się pytanie o ekonomiczność? Ta zaś zagrażała tym, którzy ekonomicznie byli słabi. W sytuacji całkowitego brak ingerencji Państwa los słabych byłby przesądzony. Skoro więc Państwo musiało interweniować w imieniu słabych pojawili się inni z pytaniem: czy Państwo jako ubezpieczyciel nie byłoby lepsze, sprawiedliwsze i uczciwsze od komercyjnych ubezpieczycieli? To ważne kwestia, gdyż powiedzmy sobie szczerze: ubezpieczyciele nie mają dobrego PR-u. 

Byle nie być pominiętym

W końcu pojawia się pytanie czy tradycyjna formuła ubezpieczenia nie zużyła się na tyle, że trzeba ją zastąpić czymś innym, nowoczesnym, lepiej dopasowanym do potrzeb klientów. Dostrzegamy taką tendencję. Stare zasady rozciągają się do granic jakie narzuca nam nasze klasyczne myślenie o asekuracji. Ubezpieczamy co nielegalne, co niemierzalne i co pewne. Szukamy nowej drogi uważnie wsłuchując się w potrzeby naszych klientów. Pożyczka na dokończenie wczasów? Uprzejmie proszę. Hydraulik? Już wysyłamy! Nowy laptop, bo stary się zużył? Ależ oczywiście! Odzyskanie bazy znajomych na FB? Nie ma sprawy! Okup dla Pety’i? Uprzejmie proszę!

W końcu pozostaje tylko jedno pytanie: czy to nowe, które już nadeszło będzie robione przez ubezpieczycieli, do współpracy z nimi, czy też zupełnie bez nich! Widać ubezpieczyciele obawiają się tej ostatniej opcji. I wcale im się nie dziwię. Najgorsza rzecz to być pominiętym w czymś fajnym!

Paweł Sikora