Zmiany pojęcia ruchu w OC komunikacyjnym
Dr Paweł Sikora
Odpowiedzialność objęta OC komunikacyjnym to dyżurny temat różnych dyskusji, opracowań, czy w końcu orzecznictwa sądowego. Dla ubezpieczycieli jest to temat niezwykłej wręcz wagi. Wystarczy podać, że z tego ubezpieczenia zbierają w naszym kraju prawie 15 miliardów zł składki rocznie. Czy w ślad za zebrana składką wypłacą 9 miliardów zł szkód (jak to ma miejsce obecnie), czy też na przykład 10 lub 11, ma dla ich wyników finansowych fundamentalne wręcz znaczenie. Trudno się wobec powyższego dziwić, że przypatrują się wszelkim zmianom z ogromną uwagą, a czasem i niepokojem. Zmiana linii orzeczniczej, precedensowe orzeczenie, czy nawet przełomowe uzasadnienie Sądu Najwyższego może przełożyć się na miliony, jeśli nie na miliardy złotych wypłacone przez ubezpieczycieli.
Polska kontra Unia
Z takim właśnie ważnym orzeczeniem mieliśmy do czynienia 14-go stycznia 2022r., kiedy to Sąd Najwyższy bez wątpienia pod wpływem orzecznictwa TSUE (Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej) zajął jednoznaczne, choć kontrowersyjne stanowisko w kwestii rozumienia pojęcia ruchu pojazdu. Czego dokładnie dotyczyło wskazane orzeczenie? Otóż ruch pojazdu tradycyjnie był naszym prawie rozumiany jako ruch fizykalny (pojazd jedzie, znaczy - jest w ruchu). Z czasem uznaliśmy, że jak pojazd stanął (przykładowo) przed przejazdem kolejowym lub przejściem dla pieszych, to też jeszcze jest w ruchu (na drodze), choć ma wyłączony silnik. A nawet jak dojechał już do celu to po wyłączeniu silnika jeszcze dawaliśmy mu minutkę by wszyscy spokojnie wysiedli, silnik nieco ostygł itp. W ślad za odpowiedzialności cywilną podążało jej ubezpieczenie i ubezpieczyciele wypłacali odszkodowania za szkody powstałe w związku z ruchem pojazdu.
Tymczasem prokonsumencka koncepcja unijna zakłada, że pojazd jest w ruchu nie tylko jak jedzie, ale również jak stoi. Postój jest bowiem związany z wykonywaniem szeroko rozumianej funkcji transportowej. Czyli zdaniem TSUE pojazd wykonuje funkcje transportową również przebywając na parkingu. Jeżeli tam przykładowo pojazd się zapali to odpowiedzialność powstanie w systemie, który jest charakterystyczny dla ruchu pojazdu, to jest w korzystnym dla poszkodowanych systemie ryzyka. Możemy dodać, że związek szkody z tak rozumianem ruchem jest wtedy oczywisty, a to zaś daje podstawę do roszczeń ubezpieczeniowych.
Pojazdy wielofunkcyjne
W systemie unijnym pojawiał się też problem pojazdów wykonujących również inne funkcje niż tylko transportowe. Chodzi na przykład o dźwig, platformę, betoniarkę, piaskarkę, odśnieżarkę, zamiatarkę itd. Wedle naszej polskiej koncepcji wykonując przeznaczoną im pracę często nie były one pojazdami w ruchu, lecz maszynami w przedsiębiorstwie, które pracowały. Nie pojawiała się odpowiedzialność posiadacza, za to pojawiała się odpowiedzialność prowadzącego na własny rachunek przedsiębiorstwo, która co do zasady była taka sama jak w przypadku posiadacza pojazdu (system ryzyka). Koncepcja unijna zakłada jednak, że praca urządzenia pomocniczego złączonego z pojazdem jest tożsama z ruchem pojazdu (wyjątkiem jest np. oddanie pracy silnika pojazdu innej maszynie). A to dlatego, że pojazd wykonuje funkcję do jakiej został stworzony, nawet jeśli ta nie jest tylko funkcją komunikacyjną. Polska jurysprudencja przez jakiś czas broniła się przed koncepcją europejską i za nic nie chciała burzyć systemu, który nie tylko jej zdaniem całkiem dobrze do tej pory funkcjonował. Niestety zaczęły się pojawiać zdarzenia, w których szkodę wyrządził na przykład: dźwig, pług, śmieciarka, czy urządzenie wiertnicze, a nawet zamontowany dodatkowo ogrzewacz postojowy. Szybko zauważyliśmy, że interes poszkodowanego jednak nie jest w tych przypadkach tak samo dobrze chroniony w OC - posiadacza jak w OC działalności. A to choćby dlatego, że brak ubezpieczenia OC - posiadacza nie powoduje braku pokrycia w ogóle, gdyż świadczy je wtedy ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, tymczasem brak ochrony z OC - działalności skazuje poszkodowanego na proces cywilny i walkę o pokrycie szkody z majątku przedsiębiorcy, który to niejednokrotnie staje się wtedy niewypłacalny. Ponadto nawet jeżeli ubezpieczenie OC - działalności jest i działa, to różnice są oczywiste i niestety na niekorzyść tegoż (w zakresie sum gwarancyjnych, czy warunków ubezpieczenia).
Wszystko co się rusza i nie tylko
Wyrok z 14-go stycznia 2022 roku wpisuje się za tem w jednolity unijny system ochrony poszkodowanych. Ale wyciągnięcie z systemu jednego tylko elementu i nadanie mu szerszego znaczenia powoduje problemy z pojęciami pokrewnymi. Dla nas z punktu widzenia ubezpieczeń kluczowy jest obowiązek ubezpieczeniowy. Jego istnienie lub brak decyduje bowiem o tym czy będzie za nas płacił UFG (który to jednocześnie zachowa prawo regresu i summa summarum - nas obciąży szkodą), czy też zadziała ubezpieczenie OC - działalności. Istnienie obowiązku pozbawi nas ochrony z OC - działalności, gdyż uruchomi klauzulę subsydiarną, która zakłada, że ubezpieczyciel nie pokryje tego co powinno być objęte ubezpieczeniem obowiązkowym.
Obowiązek ubezpieczeniowy powstaje przede wszystkim wraz z wprowadzeniem pojazdu do ruchu (inne przypadki jego powstanie nie mają już tak wielkiego znaczenia). Definicja tegoż wprowadzenia pojawia się w ustawie o ubezpieczeniach obowiązkowych. Droga zaś jest zdefiniowana w ustawie prawo o ruchu drogowym stanowi. Wprowadzenie do ruchu jest to za tem moment w którym pojazd zostaje wprowadzony na jakąkolwiek drogę (rozumianą jednak bardzo szeroko jako miejsce gdzie te pojazdy się poruszają, np.: plac załadowczy, rampa). Jeżeli jednak zmodyfikowaliśmy pojęcie ruchu to należy się zastanowić czy zmianie nie uległ też zakres pojęcia „wprowadzenie do ruchu”. Logika nakazuje dać odpowiedź twierdzącą. Wprowadzenie jest niczym innym jak tegoż ruchu (oczywiście rozumianego po unijnemu, czyli funkcjonalnie) początkiem - momentem w którym pojawia się ryzyko, zagrożenie. Z tego to przecież powodu chcemy by ubezpieczenie obejmowało ten moment i od niego chroniło już poszkodowanych. Skoro więc ruch po unijnemu to również postój - należy rozumować, ze wprowadzeniem do ruchu jest… postój nieruchomego pojazdu (zaparkowanie, postawienie w garażu ze zgaszonym silnikiem). Skoro po unijnemu ruch to również praca (czy gotowość do niej) urządzenia złączonego z pojazdem to wprowadzenie do ruchu to też podłączenie (np.: pod prąd) takiego urządzenia.
Czy bezruch to też ruch?
Tu oczywiście moglibyśmy parsknąć śmiechem gdyby problem nie miał poważnych konsekwencji w praktyce ubezpieczeniowej. Chodzi choćby o nasze nieśmiertelne wózki widłowe, które to obejmowaliśmy ubezpieczeniem komunikacyjnym OC, gdyż w ich przypadku tradycyjne wprowadzenie do ruchu - czy to jazda po drodze wewnętrznej, placu załadowczym, rampie czy nawet wewnątrz hali magazynowej - była więcej niż prawdopodobna. Jeśliby więc wprowadzenie do ruchu rozumieć jako początek ruchu wedle nowej definicji to ubezpieczeniem winniśmy objąć nie tylko każdy wózek widłowy, ale każde urządzenie, które ma jakikolwiek silnik służący do pracy, poruszania, podnoszenia. Jego połączenie z zasilaniem jest przecież oczywiste. Co gorsza postęp technologiczny powoduje, że silniki (zwłaszcza elektryczne) pojawiają się praktycznie wszędzie - w przyczepach kempingowych, platformach remontowych, podnośnikach.
Nie mając pewności kiedy pojawi się podstępny ruch w nowym rozumieniu, kiedy nastąpi wprowadzenie do tego ruchu - w zmodyfikowanym znaczeniu musimy ubezpieczyć w zakresie OC komunikacyjnego wszystko co ma koła i co się co najmniej hipotetycznie rusza (np.: suwnice, drzwi przesuwne). Owszem można bronić stanowiska że o ile takowe maszyny nie wyjeżdżają poza obręb hali produkcyjnej czy magazynu do ruchu wprowadzane nie są i basta. Zdają się za tymże stanowiskiem stać dwie ustawy, z których jedna taką definicję zawiera, a druga do tejże definicji coś tam dodaje. Czy jednak stanowisko to obroni się przed jakimkolwiek sądem w przypadku bardziej dramatycznej skody osobowej? Wątpię. Sąd będzie miał z jednej strony wszech-unijne rozumienie ruchu, z drugiej zaś nasze tradycyjnie rozumiane jego zapoczątkowanie. Obawiam się że ta sprzeczność będzie jednak rozstrzygnięta z duchem czasu. To zaś oznacza, że nasz klient nie będzie miał ochrony, gdyż w OC działalności ma wyłączenie, a OC posiadacza nie zawarł. Kto jest temu winien? Pan Panie brokerze!!!